Tatry Zachodnie – Czerwone Wierchy

Pierwsza wyprawa naszych dziewczynek w Tatry, zdobyć szczyty Czerwonych Wierchów. Obie były bardzo harde. Zaskoczyła nas dość mocno pogoda, choć sprawdzana była, jak to zawsze przed wyjściem w góry. Trafiliśmy na halny, który kładł nas na kolana, a dziewczyny cały czas musiały trzymać się nas, żeby ich nie porwało. Przeszliśmy 20 km, 1600 metrów w górę, a zajęło nam to 9,5 godziny. Nocleg czekał na nas w Schronisku na Hali Ornak. Trudny to był dzień, ale wszyscy byliśmy z siebie bardzo zadowoleni. Następnego dnia nasze dziewczyny poczuły zew przygody. Żadnego odpoczynku po ciężkim dniu na grani, żadnego marudzenia. Najpierw wyciągnęły nas do Jaskini Mylnej, gdzie szły jak burza przez kolejne zaciski. My męczyliśmy się pełzając w błocie i ciągnąc za sobą plecaki. Potem Wąwóz Kraków i kilkadziesiąt metrów łańcuchów w ekspozycji. Było przecudnie.